Dziś zaczynamy nasz trzeci tydzień w CZD, to już dwa tygodnie od operacji.
W CZD od tygodnia trwa strajk pielęgniarek, pomimo tego dane nam było zostać na oddziale chirurgii i pod czujnym okiem specjalistów wracać do sprawności po operacji. Początkowo na oddziale było 6 pacjentów, dziś jest dziesiątka, więc pomimo strajku zdarzają się przyjęcia. Całą opiekę nad pacjentami przejęli lekarze, to oni pielęgnują, rozdzielają i rozdają leki, podłączają kroplówki i pompy, robią wlewy a przede wszystkim leczą i operują. Tak jest na chirurgii, nie wiem jak jest na innych oddziałach, ilu zostało pacjentów i jak przebiega ich leczenie. Pielęgniarki są, zdecydowanie więcej niż jedna, a gdy zachodzi taka potrzeba , bo wiadomo, że będzie np. jakieś przyjęcie przychodzą i pomagają wszystko zorganizować. Pomagają też nam, małym pacjentom i ich rodzicom, a także lekarzom, wiem, że trochę inaczej mówią o tym w mediach...
Obserwujemy ten protest od tzw. kuchni i z całego serca kibicujemy pielęgniarkom.
Od dziś u nas wielka radość, bo pozabierali nam wszystkie rurki, no prawie wszystkie, została nam jeszcze tak zwana kaniula czyli wkłucie centralne. Jeśli wszystko ułoży się po naszej myśli jutro też zostanie zdeinstalowana.
Aktualnie pracujemy nad "rozkarmianiem", a jak na szpital dostajemy tu same pyszności. Panie od żywienia robią wszystko by Gabi miał duży i zdrowy wybór do jedzenia.
Kolejna nasza zmora to "rozkupczanie" (te słowa w cudzysłowie to iście skradnięte ze słowników lekarskich) i choć pierwsze koty poszły za płoty to chyba odetchniemy z ulgą jeśli qupa u naszego dziecka stanie się codziennością.
Pozostaje nam wierzyć, że wychodzimy na prostą, ale tak szczerze ucieszymy się dopiero jak wszyscy wrócimy do domu.:-)